Ballada o jeziorze Kotle

2010-12-06 18:02

Ballada o jeziorze Kotle

W Gostyninie jak wieść niesie,

Gdzie dziś kotła wody,

Żyła w zamku starościna,

Przecudnej urody.

Wielu panów doń wzdychało,

Wśród nich był Włoch młody,

Bogatemu on staroście

Chciał przyprawić rogi.

Starościna wierna ślubom,

Nie widzi kochania,

Gdy Włoch serce do nóg rzuca,

Kochać mu zabrania,

Ale co to? - gdzie starosto

Pędzisz na koniku?

Komu miłą swą zostawiasz?

Czy nie zalotnikom?

Jadę bronić polskich granic,

Pędź wierny koniku,

To mnie piękna przysięgałaś

Biada zalotnikom!

Tęskno samej – mąż nie wraca,

Płyną dni, miesiące,

Jak tu samej żyć w tęsknicy

Gdy chłopców tysiące!

Bal wydaje starościna

I tej nocy właśnie,

Straci głowę i w ramionach

Italczyka zaśnie.

Noc upojna pełna wina,

Rankiem jak wieść niesie,

Przybył goniec, że starosta

Poległ w ciemnym lesie.

Niby płacze starościna,

Czarne wkłada szaty,

W tydzień męża zapomina,

I przyjmuje swaty.

Po co płakać po niewczasie,

Wszak żem piękna, młoda

Włoch mnie kocha, ja go kocham

Niech żyje swoboda.

Ślubny orszak do kaplicy

Już kieruje kroki,

Nagle w strasznej nawałnicy

Takie brzmią wyroki.

Stój niewierna! I ty Panie!

Wasze ślubne gody

Hades godnie wam wyprawi

Pochłoną was wody!

W jednej chwili na kształt kotła

Otchłań się otwiera,

Znika zamek i kaplica,

A woda przybiera.

Tak ukarał duch starosty

Wiarołomne gody.

Nam legenda pozostała

No ... i Kotła wody.


Załóż własną stronę internetową za darmo Webnode